GLENMORANGIE Original 10yo
Szkocja, Region Highland
Glenmorangie – kto o niej nie słyszał…? To zdecydowanie lider jeśli chodzi o sprzedaż whisky słodowej w Szkocji. U nas w Polsce można ją spotkać niemal w każdym supermarkecie, tak więc wielu amatorów tego napoju Bogów miało już z nią do czynienia. Występuje w kilku odmianach, może dane mi będzie kiedyś spróbować każdej z nich, przecież to dopiero jedenasta moja degustacja więc czasu mam jeszcze sporo 🙂 Zaczynam jak na żółtodzioba przystało od wersji podstawowej czyli dziesięciolatka. Dziesięciolatek ten był starzony w beczkach po bourbonie wykonanych z dębu rosnącego w lasach Missouri . Wow, brzmi poważnie co ? Czego to ludziki nie wymyślą by dać więcej rozkoszy naszym podniebieniom. No to jadę z tym tematem i krytykę biorę na klatę 🙂
Nos – szału raczej nie ma…jest wanilia, są rodzynki…ogólnie dość płytko
Smak – podobnie jak podczas wąchania – wanilia, rodzynki i nic więcej co by mogło się wyłonić z głębi i pozytywnie zaskoczyć. Jest lekko i świeżo ale jakaś taka dziwna pustka i obojętność – nie tego się spodziewałem
Finisz – tu już troszkę lepiej, owocowa słodycz i jakby czekolada o smaku toffi. Wszystko dopełnia wyłaniający się na końcu zdecydowany pieprz. Całość nie trwa jednak specjalnie długo.
W trzech zdaniach: Nie mogę zrozumieć czemu ta whisky zawdzięcza swoją ogromną popularność. Może nie jest zła, na pewno nie jest zła ale jest nad wyraz obojętna. Mam wrażenie że jest zrobiona w taki sposób by była odpowiednia dla przeciętnego konsumenta. Nie zaskakuje swoją złożonością a ja chciałbym w każdej swojej degustacji doszukać się czegoś wyjątkowego.
Zawartość alkoholu 40% , cena ok 150zł
Moja ocena 2/10