ARRAN Lochranza Reserve
Szkocja, Islands
Lochranza czyli wioska, w której znajduje się destylarnia Arran. Dwa lata temu ta właśnie nazwa zastąpiła podstawową wersję Original, która dumnie prezentowała się wcześniej na etykiecie. To dość popularny i tani jak na whisky single malt trunek. Butelkę tą możecie spotkać niemal w każdym hipermarkecie. Być może nie raz stałeś na krawędzi swojej decyzji i zastanawiałeś się czy wydać 99zł na blenda typu Grants 12yo czy dorzucić kilka monet by nabyć singla bez deklaracji wieku z wysp szkockich. Być może po przeczytaniu poniższej recenzji, przy kolejnej wizycie w hiperze Twoja głowa będzie wolna od dylematów.
Nie mamy tutaj informacji o wieku wykorzystanych do tej wersji destylatów. Wiemy natomiast, że maturacja odbywała w beczkach po bourbonie z niewielkim wsparciem beczek po sherry. LR nie była filtrowana na zimno ani barwiona karmelem.
Nos – świeży, czuć tu młode destylaty, jest trochę ananasa, wiórków kokosowych, biszkoptów oraz pastylek pudrowych
Smak – gorzki i alkoholowy z przebijającą się lekką słodyczą jasnych owoców, karmelu i wanilii
Finisz – krótki, dębowy z czarnym pieprzem
W trzech zdaniach: To nie jest dobra whisky. Przez cały proces degustacji przewija się woń oraz posmak destylatu. Lochranza Reserve drapie w nozdrza i pozostawia nieprzyjemny posmak na języku. No cóż, może przynajmniej dobrze wyszła na zdjęciu?
Zawartość alkoholu 43%, Cena ok 130zł
Moja ocena 2/10