TAMDHU 10yo
Szkocja, Speyside
Zapewne znacie takie marketowe pozycje jak J&D czy Famous Grouse? Jeśli mieliście wcześniej okazję pić wspomniane whisky mieszane to poniekąd możecie użyć stwierdzenia „tak piłem już Tamdhu”. Jest to bowiem między innymi jeden z głównych składników tych blendów i na te właśnie cele destylarnia przeznacza większość swoich skarbów. Whisky typu single malt stanowi zaledwie 12% produkcji tego zakładu, który zlokalizowany jest w miejscowości Knockando. Brzmi znajomo co?
Gorzelnia powstała w 1897 roku i przez dziesiątki lat przeżywała swoje upadki i wzloty. Obecnie jest to jedna z najnowocześniejszych destylarni w Szkocji, a także jedyny zakład w regionie, który sam pokrywa swoje zapotrzebowanie na słód. Co ciekawe, z nadwyżek produkowanego słodu chętnie korzysta inna destylarnia, mianowicie Glenrothes.
W opisywanym dzisiaj wypuście destylaty starzone były przez conajmniej 10 lat w beczkach po sherry. Whisky ma naturalny kolor i może nacieszyć niejedno oko nie tylko barwą ale także butelką, która mnie osobiście bardzo przypadła do gustu.
Nos – słodki i bogaty, mieszanka sherry i dębu, czekolada, pastylki pudrowe, rodzynki, daktyle, miód, cynamon
Smak – owocowy i gładki z intensywną dojrzałą wiśnią, śliwką, granatem, lekką dębiną oraz pieprzem
Finisz – średniej długości z tonami sherry, migdałami oraz lekkim pieprzem
W trzech zdaniach: To jedna z bardziej udanych whisky leżakowanych w beczkach po sherry, oczywiście w tym przedziale cenowym. W swojej klasie według mnie niewiele ustępuje dwunastce od Glendronach i jest porównywalnie dobra z Tullibardine 500. Jeśli szukasz whisky do 200zł z beczek po sherry, zdecyduj się na jedną ze wspomnianych.
Zawartość alkoholu 40% , cena ok 170zł
Moja ocena 4,5/10