LONGMORN 1996 Signatory Vintage 18yo (cask No105087, bottle 336/571)
Szkocja, Speyside
By odciąć się na chwilę od facebookowych postów wypełnionych zdjęciami z temperaturami poniżej 20 stopni celsjusza, proponuję Wam krótką lekturę z rzadkim wypustem Longmorn’a. A jeśli Tobie również dziś udzieliło się społeczne narzekanie, że zimno, że mróz i że w ogóle kto to widział taką zimę, proponuję nalej sobie do kieliszka wysokoprocentowy trunek i nie myśl o tym co za oknem.
Destylaty znajdujące się pd korkiem spędziły 18 lat w baryłce po sherry pierwszego napełniania. Whisky ma naturalny kolor (przepiękna barwa co widać na zdjęciu poniżej) i nie była filtrowana na zimno. Butelkowanie odbyło się z mocą beczki 58,8% ABV. Wypust pochodzi od niezależnego bottlera Signatory Vintage i był przeznaczony na rynek tajwański.
Nos – bogaty i złożony, pierwsze skojarzenie jakby miód pitny półtorak, później wosk pszczeli, cukierki eukaliptusowe, słoik z konfiturą od babci z piwnicy, świeżo heblowane drewno, czereśnie i orzechy.
Smak – bogaty i dość złożony, sherry, praliny, mięta, marcepan, prażone migdały, dąb, odrobina tytoniu oraz ziele angielskie
Finisz – długi i rozgrzewający z akcentem marcepanu oraz wiśni.
W trzech zdaniach: Bardzo dobra whisky. Największym atutem jest jej bukiet. Mógłbym siedzieć z nosem nad kieliszkiem godzinami. Na języku mogłoby być lepiej ale daj Boże bym mógł tak narzekać przy każdej degustacji. Polecam dodać kroplę wody by poznać jej zalety. To dopiero moje pierwsze spotkanie z Longmorn, na pewno nie ostatnie.
Zawartość alkoholu 58,8% , cena —
Moja ocena 7/10