Obydwie pochodzą z tej samej gorzelni, obydwie butelkowane w 2020, różni je tylko jeden rok destylacji i rodzaj beczki, w których spędziły swój okres maturacji. Zarówno jedna i druga zostały wydane przez niemieckiego niezależnego bottlera Bruhler Whiskyhaus.
Czy warto je ze sobą zestawiać? Myślę, że jest wystarczająco dużo powodów do tego by to zrobić.

PORT CHARLOTTE 12 Manzanilla Sherry Cask Finish
Szkocja, Islay

Whisky została wydestylowana w roku 2008 i spędziła 12 lat w beczce po sherry Manzanilla. Na rynek wyszły 423 butelki o naturalnej mocy, nie barwione i nie filtrowane na zimno.
Nos – mirabelka , imbir, sól morska, grejpfrut, petrykora, ananas , torf i sporo mineralności
Smak – bardzo dużo drewna, słony karmel, dużo torfu, mokry tytoń, ślady brzoskwini
Finisz – krótki., torfowy, sporo tytoniu , orzech
Zawartość alkoholu 51,3% , cena ok 550zł
Moja ocena 4,5/10 – 84/100
PORT CHARLOTTE 11 Palo Cortado Finish
Szkocja, Islay

Whisky została wydestylowana w 2009 roku i spędziła 11 lat w beczce po Palo Cortado. Na rynek wyszło 326 butelek, nie barwionych i nie filtrowanych na zimno.
Nos – poziomki, biała czekolada, ciasto marchewkowe, mineralna, subtelny tytoń
Smak – poziomki , jeżyny, rogaliki z nadzieniem różanym, solony karmel, torf i szczypta ziół
Finisz – średni w kierunku długiego, mokry tytoń, popiół , eukaliptus i zioła
Zawartość alkoholu 54,1% , cena ok 650zł
Moja ocena 6/10 – 88/100
W trzech zdaniach: Werdykt może być tylko jeden. PCH 11 Palo Cortado jest mięsista, intensywnie owocowa i jak na swój wiek bardzo dobrze ułożona. Daje dużo frajdy z picia, a kombinacja owoców z ziołami, torfem i tytoniem wyszła nad wyraz dobrze. Znacznie gorsza okazała się PCH 12 Manzanilla. Wpływ beczki jest niezbyt wyraźny, whisky jest dość płaska, a finisz za krótki. Niby bliskie siebie, a jednak odległe.